Monia w Indonezji :)
bo marzenia są po to, żeby je spełniać!

Angkot

Male sprostowanie co do pralki (w koncu zrobilam pranie!;)). Zatem wrzucam ciuchy do jednego bebna, kreca sie tam moze przez 15 min (oczywiscie w zimnej wodzie), wyciagam, wyciskam, i do wirowki. Nastepnie wyciagam i plucze wszystkie ubrania(a beben jest 3 razy wiekszy niz u nas) w JEDNEJ misce z zimna woda i znow wyciskam i znow do wirowki i koniec Jak sie dzis dowiedzialam, to posiadanie tu pralki jest niezlym luksusem. Wiekszosc ludzi z AIESEC pierze wszystko recznie (ale 3 dziewczyny z wymiany korzystaja z pralni publicznej).
No dobrze ale dzis chcialam troszke napisac o transporcie publicznym. Przyjezdzajac tu zapytalam dziewczyne o numer autobusu, a ona sie zdziwila. Autobusy tu(o ile tak je mozna nazwac) numerow nie maja, dziela sie za to na kolory, a moj ANGKOT (tak sie tu nazywaja busy) to blekitny 😉
Przystankow tutaj tez nie ma! Zatem jezeli chce sie dzies dotrzec nie ma zadnej rozpiski czy mapy, najzwyczajniej trzeba wiedziec dokad sie jedzie i gdzie chce sie wysiasc (oczywiscie zawsze mozna poprosic kierowce o pomoc, ale trzeba pamietac, ze po angielsku kierowca nie zrozumie!). I w ten sposob przemieszczam sie po miescie. Tak naprawde to angkoty to zwariowany srodek transportu. Wygladaja jak nasz stare polonezy truck’i (moze troszke wieksze), w srodku sa laweczki wzdluz po obu stronach, na moje oko wchodzi tam maksymalnie 9 osob z kierowca, jakie bylo moje zdziwienie jak zobaczylam , ze wejdzie i 15 osob!!!! Scisk straszny, drzwi zawsze otwarte wiec trzeba uwazac, bo kierowcy jezdza jak szaleni, zreszta ruch uliczny tu to jakies nieporozumienie, jazda na czerwonym swietle to norma (nie wiem po co sa tu swiatla tak naprawde). Angkot nie bylby angkotem gdyby nie przerazliwie glosne techno indonezyjskie (ewentualnie pop), jest tak glosno , ze mozna zapomniec o rozmowie przez telefon, czy o rozmowie z osoba obok. Co dziwne , kierowca zawsze uslyszy „magiczne” „KIRI” od pasazerow , co oznacza , ze kierowca powinien sie zatrzymac (doslowne znaczenie „tutaj”). Przejazd nie jest drogi , kosztuje 2000 Rph (okolo 0,50gr).
Przejscie przez ulice jest zawsze nielada wyzwaniem. Samochody i motory nigdy sie nie zatrzymaja na widok przechodnia, tylko zaqczna trobic, zeby tez zszedl z drogi , nawet na PRZEJSCIU DLA PIESZSYCH!!!generalnie wyglada to w ten sposob, ze wyszukuje sie luke w pojazdach i przechodzi sie na srodek ulicy(4 pasmowej ) i czeka sie tam na srodku jakis czas az znajdzie sie kolejna luka. Juz przyjmuje to ze spokojem, najzwyczajniej nalezy czekac a nie pchac sie pod samochod. Dzieci 7 letnie same przechodza przez ulice. Ach i co wiecej, wypadki tego typu prawie sie nie zdarzaja… ide spac, jutro na 8:00 do szkoly,,,

Jedna odpowiedź to “Angkot”

  1. Córuś kochana, taki sposób prania jaki opisujesz, to nie tak odległa historia , jaką ja pamiętam. Wspomnienie to dotyczy lat 60 – tych , kiedy to w naszych domach ” królowały ” pralki marki ” Frania” . Na dodatek te pierwsze nie posiadały jeszcze wyżymaczek. Nie każdy też miał wirówkę. Dziwi mnie tylko pranie w zimnej wodzie, no ale chyba ona nie taka znów zimna ,jak ma temperaturę otoczenia. No i dobrze, ze te ciuszki do prania są zazwyczaj cienkie, więc łatwiej je wykręcać. Wyobrażam sobie Twój powrót do naszej cywilizacji. To będzie też szok. Mocno, mocno ściskam.


Dodaj komentarz